Prace nad projektem trwały ok 2 miesięcy. Zacząłem jakoś w połowie stycznia a skończyłem z początkiem marca. Z początku nie wiedziałem za co się zabrać podczas rysowania. Po dłuższych medytacjach nad klawiaturą i myszką zacząłem od parteru… siłą rzeczy wszystko się opierało na nim… potem za ciosem poszły fundamenty (na gotowo zrobiłem je w dwa popołudnia
), potem zabrałem się za poddasze… Te etapy w szkicowaniu przeleciały jak nie wiem co… gorzej było z więźbą dachową i stropem.
Przy więźbie napotkałem na problem tego typu iż za cholerę nie umiałem sobie wyobrazić konstrukcji lukarn. Po obejrzeniu kilku tysięcy zdjęć gotowej więźby, projektów z internetu i kilku wizytach u architekta spasowałem i poprosiłem go by to wyrysował za mnie. Niestety jedna z krokwi kolidowała nam z kominem przez co zmienił on swoje położenie względem oryginału o jakieś 90 stopni… no ale to był najmniejszy problem w całym tym bajzlu…
Ze stropem się jakoś sam uporałem (tak mi się przynajmniej wydawało)… sprawę uproszczał fakt iż były w planie do zastosowania prefabrykaty typu teriva. Myślałem że trzeba robić jakieś skomplikowane obliczenia lecz projektant mnie ubiegł i powiedział że to jest tak wykonane że całe procedury z obliczaniem naprężeń i obciążeń się pomija. Jak wiadomo każdy materiał ma swoją wytrzymałość więc sprawa uprościła się maksymalnie.
W między czasie architekt w moim imieniu wystąpił do elektrowni i wodociągów o warunki przyłączenia do sieci dystrybucyjnej. O tym może w innym wątku bo to temat rozległy jak wydmy na Saharze…. Pamiętam że podpisałem kilka świstków. Teraz z biegiem czasu już nawet nie pamiętam co to było. Jak się z nim widziałem to składałem po kilka podpisów pod różnego typu wnioskami itp.
W między czasie doczekałem się mapki do celów projektowych. Koszt jedyne 700,00 zł – 5 egzemplarzy… no ale bez tego ani rusz… sprawy zaczynały nabierać tempa.
Pod koniec lutego miałem już wstępne rysunki (według mnie prawie na gotowo – tzn. w takiej formie jak architekt je wykonywał) więc wysłałem plik do sprawdzenia. To sprawdzenie trwało prawie dwa tygodnie… oczywiście pojawiło się kilka zmian, co było nieuniknione ale to zmiany głównie w konstrukcji dachu i stropu (zwiększenie przekroju murłat, płatwi, zmiana ułożenia belek stropowych, wrysowanie dozbrojenia przy kominach itp.)
Zrzut z AutoCada z prawie gotowym projektem (tak wyglądały moje wieczorne wypociny)


W międzyczasie projektant załatwił projekt elektryczny oraz wod-kan i c.o. – oraz przygotował projekt zagospodarowania terenu. Zapomniałem dodać, iż musiał także przygotować wniosek o wyłączenie części terenu z użyteczności rolnej ponieważ na działce znajduje się kilka rodzajów gruntów (o różnych klasach czy jakoś tak i niestety nasze prawo nie pozwala na wznoszenie budowli na niektórych z nich – musza być wyłączone z użyteczności).
Fotka projektu zagospodarowania terenu poniżej…

Krótki opis do adaptacji...
Dom zaplanowałem na środku działki... trochę byłem ograniczony studnią która na rysunku znajduje się za domem (kółko obok napisu ogród). Nie chciałem jej zasypywać, ani iść z domem w lewą strone względem rysunku ze względu na dużego dęba na którego ścięcie nie dostałem pozwolenia. od prawej strony byłem zaś ograniczony przez transformator... minimalne odsunięcie od lini wysokiego napięcia (czy średniego. już nawet nie wiem jaka tam jest) to 10 metrów...
(teraz już wiecie dlaczego przeklinam tak ten transformator... No ale nic...
Działka podzieliła mi się na 4 strefy.... 1 po prawej - nazwałem ją gospodarczą... czyli jakiś niewielki placyk z podwórkiem no i dębem pod którym kiedyś będzie hamak na upalne dni. 2 - centralna tzw domowa... 3 - ogrodowa - okolice transformatora po prawej stronie oraz 4 - wypoczynkowa - za domem - najbardziej nasłonecznionym miejscu na działce...
Do domu będzie zrobiony dodatkowy wjazd na który także trzeba było złożyć wniosek by móc mieć drugi dostep do posesji z drogi gminnej
Pamiętajcie o tym bo taka samowolka to wykroczenie... 
Komentarze