U projektanta...
Kontynuując moje wypociny dochodzimy do momentu kiedy to udałem się do poleconego projektanta na rozmowę. Wziąłem ze sobą wydruk z rozmieszczeniem pokoi w domu który sobie upatrzyłem. Zaznaczyłem co chciałbym poprawić i po pracy pojechałem.
Starszy gościu w wieku 40 lat, był miły i wiedział o czym mówi. Najważniejsze dla mnie że załatwiał wszelkie formalności związane z budową w cenie adaptacji a to już przemawiało na jego korzyść. Nawet gdybym miał dać z tysiaka więcej to bym dał byle nie brać wolnego i nie użerać się z urzędnikami . Jednak osoba tego pokroju to podstawa.
Pokazałem domek, opowiedziałem trochę o działce i zmianach jakie chciałbym wprowadzić w projekcie. Umówiliśmy się na pisemną wycenę. W trakcie także powiedziałem że część rysunkową ze zmianami będę w stanie przenieść do formatu autocada tak by łatwiej było nanieść zmiany. W tym momencie zostałem miło zaskoczony ponieważ zaproponował mi bym dom narysował sam… trochę zdębiałem ale pomyślałem sobie czemu nie… jakieś wyzwanie w moim monotonnym życiu się przyda
Dał mi rysunek domu które jego biuro zrobiło, tak bym miał się na czym wzorować. Oczywiście nie myślcie sobie że projekt jest mojego autorstwa… ja go tylko narysowałem, architekt miał sprawdzić i się pod nim podpisać :P Cóż dobre i to… podliczmy na szybko….
Projekt typowy Zoja Ultra – 2200,00
Kwota za zmiany które mi naliczyło biuro projektowe – 4000,00
Łącznie 6200,00
A teraz kiedy ja rysuję:
Projekt – czas i wkład własny
Sprawdzenie ok 1500,00
Łącznie 1500,00 – jest różnica i to znacząca….
Już nie wspomnę o korzyściach jakie się otrzymuje gdy się samemu myśli nad projektem:
- dobranie odpowiednich wymiarów
- umieszczenie kominów tam gdzie się chce
- kontrola nad powierzchnią pomieszczeń
- zapoznanie się z asortymentem materiałów budowlanych itp.
Zabrałem się do pracy….