6 sierpnia 2013 - Ocieplanie - Dzień 22
Po powrocie znad morza byłem miło zaskocznony... z jednej strony mordka się cieszyła a z drugiej szkoda mi było ojca że w tym upale kleił te płyty bo z tego co pamiętam początek sierpnia był na prawdę gorący i to nie tylko nad morzem...
Jeden szczyt prawie obklejony... została tylko góra do zrobienia... długo łaziłem i się zastanawiałem jak tam wejść by to przykleić... bo na stojąco nie sięgałem...
Chciałem stanąć na paczce styropianu ale na tej wysokości to nie był najlepszy pomysł
Kiedy ja się głowiłem mój kociak dachowiec siedział i nie wiedział co ze sobą zrobić... mina adekwatna do zaangażowania w całą sytuację...
Postanowiłem opiankować szczeliny... w tym czasie kiedy kociak odpoczywał oczywiście w cieniu... po godzinie pianka była sztywna toteż wygoniłem moją drugą połówkę pod dach (na jej szczęście już był cień ), by też trochę popracowała... z oporami ale weszła na ruszowanie... ja w międzyczasie zabezpieczyłem szczyt przykręcając dwie łaty... trzeba w końcu jakoś przykleić te płyty
Zdjecie miesiaca... ja na desce opartej o płatew i poręcz rusztowania i moja dziewczyna z bananem na twarzy i trzęsącymi się nogami... jakby nie było... płyty zakołkowane, dziury zaklejone i co najważniejsze szczyt zrobiony. Tak apropo... nie ma jak taniec na desce, jakieś 10 metrów nad poziomem ziemi w ręku z 4 kilową młoto-wiertarką...
Tak to wyglądało z dołu...
W wolnej chwili jeszcze druga strona została zrobiona w ciapki...